Od razu uprzedzam, że tekst ma charakter promocyjny. Że będę zachęcał do lektury pracy, w której powstanie byłem żywotnie zaangażowany. Że będę namawiał do sięgnięcia po zebrane w jednym miejscu artykuły naukowe, recenzje oraz przekłady prozy i poezji.
Moje serdeczne sugestie dotyczą specjalnego numeru kwartalnika „Literatura Ludowa”. Szacowne to pismo ukazuje się od 1957 roku, a jego obecny redaktor naczelny – profesor Piotr Grochowski z UMK – życzliwie otworzył jego łamy dla literatury tubylczoamerykańskiej. Dzięki współpracy i zaangażowaniu wielu osób udało się przygotować ponad sto stron różnorodnego materiału. Po pierwsze, są to krytyczne analizy i interpretacje dorobku autorek i autorów, takich jak Billy-Ray Belcourt, Eddie Chuculate, Natalie Diaz, Louise Erdrich, Inés Hernández-Ávila, Tommy Highway, Thomas King, Sasha taqʷšəblu LaPointe, Leslie Marmon Silko oraz David Treuer. Wspomniane analizy wyszły natomiast spod piór (a pewnie raczej klawiatur) badaczek i badaczy reprezentujących różne ośrodki naukowe. Są to: Ewa Dżurak, Agnieszka Gondor-Wiercioch, Bartosz Hlebowicz, Gabriela Jeleńska, Waldemar Kuligowski i Joanna Ziarkowska. Po drugie, o wartości całego przedsięwzięcia zadecydowały przekłady współczesnej, to znaczy powstałej w XXI wieku, poezji i prozy Hershmana R. Johna, nili northSun, Beth Piatote, Marcie Rendon i Karen Wood, a także Davida Heska Wanbli Weidena, Stoi za nimi – a także za kłopotliwą czasem i czasochłonną korespondencją z autorami, wydawnictwami czy agentami literackimi – doświadczony tłumacz Marek Maciołek. Ważnym uzupełnieniem bloku przekładowego są ponadto refleksje tłumacza pod tytułem „Włosy na wietrze”.
Warto w tym miejscu uświadomić sobie, że od poprzedniej prezentacji w języku polskim literatury indiańskiej tworzonej w Ameryce Północnej minęło – bagatela! – 35 lat. Ową pierwszą odsłoną był blok tekstów pomieszczony w numerze 2 „Literatury na Świecie” z 1989 roku. Zielona okładka z wyobrażeniem niedźwiedzia skrywała praktycznie nieznane wówczas nad Wisłą wiersze Josepha Bruchaca, Joy Harjo, Lance’a Hensona, Roberta A. Swensona i Karoniaktatie, prozę N. Scotta Momaday’a i Maurice’a Kenny’ego oraz eseje Vine’a Delorii Jr. Te bardzo różnorodne teksty, wymagające tyleż wiedzy językowej, co i kompetencji kulturowych, przetłumaczone zostały przez wyjątkowy tandem: Marka Maciołka i Marka Nowocienia.
Oczywiście – zarówno wcześniej, jak i później wydawano w Polsce książki autorstwa tubylczych autorek oraz autorów. Do tych znaczących publikacji zaliczyć można Dom utkany ze świtu N. Scotta Momaday’a, Leki na miłość Louise Erdrich, antologię Rany podskórne. 15 poetów tubylczej Ameryki czy też prawdziwy ewenement w postaci pierwszego po polsku autorskiego tomiku Postkolonialny wiersz miłosny Natalie Diaz. Nie zapominam tutaj także o przygotowanej przez Leszka Michalika antologii Tylko ziemia przetrwa czy też o dziesiątkach (a może nawet setkach?) tłumaczeń prozy i poezji ukazujących się w latach 1985-2010 w kolejnych numerach magazynu „Tawacin”, jak również w Bibliotece Tawacinu (Adam Fortunate Eagle, David Heska Wanbli Weiden, Nancy Oestreich Lurie, Charles A. Eastman/Ohiyesa, Leslie Marmon Silko). Tyle że wszystkie te rzeczy były albo rozporoszone albo wydarzyły się później. Z pewnością zaś żadna nie dorównywała rozmachem prezentacji w „Literaturze na Świecie”.
Zapraszając przeto – jak uprzedzałem – do lektury, chciałbym na zakończenie zwrócić uwagę na jedną rzecz. Otóż już w spisie treści „Literatury Ludowej” znajdziecie występujące obok siebie terminy, takie jak „rdzenny”, „indiański” oraz „tubylczoamerykański”. Nie inaczej jest, co oczywiste, także w poszczególnych artykułach. Zdradzę, że początkowo podjąłem się próby ujednolicenia tej terminologii, znalezienia złotego środka i wspólnego dla różnych osób języka. Bez powodzenia. Wygląda bowiem na to, że najlepsze chęci oraz dobrze pojęta ciekawość nie wyrażają się w jednym języku ani w zamkniętym zbiorze pojęć. Nie piszemy już, szczęśliwie, o „wałęsających się bandach krajowców”, przestaliśmy płakać nad losem „ginącej rasy”, podobnie jak nie wzruszamy się pełną tragizmu historią „czerwonoskórych”. Wciąż jednak nie jesteśmy zgodni co do tego, czy fascynuje nas „rdzenna tradycja”, „indiańska sztuka” czy może raczej „tubylczoamerykańska literatura” (o „indygennych rytuałach” nawet już nie wspominając). Jeśli prawdą jest, że język stwarza rzeczywistość, to świat, o jakim tutaj mowa, spowija gęsta zasłona brzęczących słów…
Mikmakańska poetka Rita Joe – która przemówi na zakończenie – w wierszu „I Lost My Talk” porusza podobny problem, choć z zupełnie innej perspektywy:
Utraciłam moją mowę
Odebraliście mi ją
Gdy byłam małą dziewczynką
W szkole w Shubenacadie.
Ukradliście ją:
Mówię jak wy,
Myślę jak wy,
Tworzę jak wy.
Dziwna ballada o moich słowach.
Mówię na dwa sposoby,
Na dwa sposoby się wyrażam,
Wasz sposób jest potężniejszy.
Więc delikatnie wyciągam rękę i proszę:
Pozwólcie mi odnaleźć moją mowę,
Bym mogła nauczyć was o mnie.
Waldemar Kuligowski
****
Prezentacja numeru specjalnego „Literatury Ludowej” poświęconego literaturze tubylczej, autorstwa prof. Waldemara Kuligowskiego, była elementem VII Festiwalu Made in Native America na przełomie listopada i grudnia 2024 r. – spotkanie odbywało się w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu.
Festiwal został dofinansowany ze środków Miasta Poznania #POZNAŃWSPIERA
****