MiNA_Debata_Tłumaczy_OPRACOWANIE_20232024Tłumaczenie literatury indiańskiej to wbrew pozorom niełatwe zadanie. Pod pojęciem „literatury indiańskiej” kryje się wiele gatunków literatury tworzonej przez współczesnych tubylców – od beletrystyki, poprzez publicystykę, literaturę młodzieżową, aktywistyczną, thrillery, kryminały, fantasy, książki o duchowości, po tytuły historyczne – którzy odwołują się do różnych tradycji tubylczych (nie ma jednej kultury indiańskiej!). W tym bogactwie widać z jednej strony wspaniałą różnorodność, z drugiej zaś trudność w stanowczych kategoryzacjach.
Pisarze tubylczy z USA i Kanady poruszają w swych książkach wiele problemów XXI w., znanych co prawda z Europy, ale naznaczonych swoimi doświadczeniami. To oznacza, że do ich tłumaczenia nie wystarczy tylko znajomość języka angielskiego, w którym piszą najczęściej, i wiedza ogólna o realiach naszych czasów, ale i znajomość unikatowego tubylczego spojrzenia na świat. Indianie, korzystający z literatury jako jednego z najbardziej wyrazistych środków wyrażania swoich emocji i opisywania znanego nam świata ich systemem wartości, często posługują się symbolizmem, słownictwem przynależnym danej kulturze. Również pewnego rodzaju slangiem, w zależności od adresatów swoich książek.
Znawcy literatury indiańskiej zaproszeni na Debatę Tłumaczy 5. Festiwalu Made in Native America w Poznaniu w listopadzie 2023 mieli za zadanie wyjaśnić zasady tłumaczenia literatury tubylczej, zwrócić uwagę na różnice kulturowe pisarzy wywodzących się z różnych tradycji, a jednocześnie na pewne panindiańskie tradycje obecne w literaturze różnych twórców z Kanady i USA.
Poruszali najróżniejsze zagadnienia tłumaczeń, odpowiadali na pytania, co tak naprawdę znaczy medicine box, powwow, medicine man czy frybread; odpowiadali na inne pytania stawiane przez dociekliwego prof. Waldemara Kuligowskiego, antropologa kultury, także znawcę amerykańskich kultur tubylczych.
Korzystając z prawa organizatora Festiwalu, pozwolę sobie na dwa początkowe wyjaśnienia odnoszące się do stosowanych tu pojęć i zakreślonego obszaru geograficznego.
Sprawa pierwsza: podczas Debaty Tłumaczy, jak i w tekstach niniejszego opracowania, bardzo dużo miejsca poświęciliśmy sprawom nazewnictwa Indian. Używamy naprzemiennie „Indianie, indiański, tubylczy, rdzenny”, dlatego, że sami zainteresowani używają tych określeń wymiennie. Nie chcąc powielać argumentów uczestników Debaty, dodam od siebie, że jakąkolwiek terminologię wobec nich zastosujemy, to zawsze pamiętajmy o tym, że za ogólnymi pojęciami „Indian”, „Pierwszych Narodów”, „rdzennych Amerykanów” czy „ludów tubylczych” stoją konkretni rozmówcy, przedstawiciele konkretnych narodów. I tak jak czasami można, na zasadzie skierowania uwagi na ogólny problem, odwołać się do panindiańskich określeń, tak rozmawiając z konkretnymi ludźmi trzeba skupiać się na konkretnych tradycjach, konkretnej historii i spraw w odniesieniu do konkretnych społeczności.
Sprawa druga: wielu czytelników może być zdziwionych brakiem odwołań do Meksyku, który też przecież leży w Ameryce Północnej. Jednak w wielu dyskusjach naukowych i popularno-naukowych stosuje się podział na „anglojęzyczną wspólnotę językową” USA i Kanady (pamiętając o frankofońskim Quebecu) i na „hispanojęzyczną wspólnotę” Meksyku, krajów Ameryki Środkowej i Południowej (pamiętając o np. portugalskim języku urzędowym w Brazylii).
Poruszane zagadnienia to zaledwie fragment szerszej dyskusji prowadzonej w gronie znawców i tłumaczy literatury tubylczej z Ameryki Północnej. Ufam jednak, że będzie ciekawym wstępem do dalszych rozważań, a przy okazji będzie pomocne dla wydawnictw, które coraz częściej – na szczęście! – sięgają po ten rodzaj literatury.
Dziękuję!
Krzysztof M. Mączkowski