Miniony weekend upłynął pod znakiem światowej (również polskiej) premiery filmu „Czas krwawego księżyca” („Killers of the Flower Moon”) w reżyserii Martina Scorsese. Jest to najważniejszy od wielu lat hollywoodzki film fabularny „o Indianach” (i wbrew pozorom nie tylko o nich), w znacznej mierze oddający im głos, pamięć i sprawiedliwość, ukazujący nie tylko ówczesne społeczne przyzwolenie na dyskryminację i przemoc, współtworzony i akceptowany przez potomków ofiar z ludu Osedżów.
Warto zaznaczyć, że film Scorsese jest oparty na faktach, przedstawionych w reporterskiej książce Davida Granna pod tym samym tytułem (2017, wydanie polskie: Wydawnictwo W.A.B. 2018), i przedstawia historię morderstw dokonywanych na Osedżach (Osage Nation) na początku XX wieku w ich rezerwacie w Oklahomie, bez mała 100 lat temu. Było to związane z odkryciem na ich terenie ropy, dzięki której Osedżowie bardzo szybko się wzbogacili. To spowodowało napływ białych osadników i przedsiębiorców chcących przejąć to bogactwo, co było możliwe głównie przez wżenianie się w indiańskie rodziny i przejmowanie majątku po śmierci osedżyjskich właścicieli.
Był to po części efekt przyjętej w 1887 r. „ustawy Dawesa”, na podstawie której amerykański rząd federalny dążył do rozparcelowania terenów wcześniej tworzonych rezerwatów pomiędzy indywidualnych mieszkańców. Przydzielał te kawałki poszczególnym Indianom, a tzw. „nadwyżki” sprzedawał białym.
W przypadku Osedżów było trochę inaczej, bo gospodarkę terenami i pieniędzmi od początku przejęły władze plemienne i „nadwyżki” zostawiono w gestii plemienia. Sytuacja polityczno-gospodarcza Osedżów była nieco inna od wielu plemion – Oklahoma była częścią ich rozległej ojczyzny z czasów przedkolonizacyjnych, sięgającej tu od zachodniej strony doliny Missisipi. W wyniku migracji powodowanej białym osadnictwem prącym na zachód, część plemienia trafiła tu z sąsiedniego Kansas w wyniku przymusowej relokacji, a częściowo na skutek świadomej decyzji władz plemiennych, które wykupiły część rezerwatu od innych plemion. W wyniku aktywnej postawy jednego z wodzów na początku XX wieku – Jamesa Bighearta – osiągnęli porozumienie z władzami USA, które umożliwiło im zachowanie praw własnościowych nie tylko do ziemi rezerwatowej, ale i do podziemnych minerałów.
Właśnie tu, w hrabstwie Osage, doszło do wiekopomnego odkrycia bogatych złóż ropy, która na początku stała się powodem ich szczęścia i bogactwa, a finalnie – przekleństwem setek rodzin.
Film – i książka, obecnie wznawiana w Polsce przez wydawnictwo W.A.B. – pokazuje część tej historii. Film jest oczywiście fabularyzowaną wersją reportażu Granna i szczegółowo, choć nie zawsze klarownie, tę rzeczywistość przedstawia. Fabuła jest oparta na rodzinnym związku autentycznych postaci: Ernesta Burkharta (granego przez Leonardo DiCaprio), bratanka Williama Kinga Hale’a (granego przez Roberta De Niro), z indiańską żoną Mollie Burkhart (graną przez Lily Gladstone). William Hale to postać autentyczna – był szefem administracji hrabstwa Osage i jednocześnie szefem mafii, który dorobił się fortuny na hodowli bydła oraz różnych morderstwach i oszustwach przeciwko Narodowi Osedżów.
Z historii wiemy, z książki i filmu wyraźnie widzimy, że morderstwa Indian nie były przypadkami jednostkowymi, bo ofiar mogły być setki, a morderstwa miały charakter systemowy, dokonywane przez zorganizowaną mafię złożoną z lkalnych polityków, policjantów, lekarzy, prawników, przedsiębiorców.
Sprawa zaczęła wychodzić na jaw, gdy zdesperowani Indianie zaczęli domagać się sprawiedliwości w Waszyngtonie. Efektem tych wizyt był początek śledztwa prowadzonego przez Biuro Śledcze ze stolicy – tak się zaczyna historia FBI, które swe początki odnotowuje właśnie przy okazji „sprawy Osedżów”.
Paradoks historii jest taki, że FBI tak pomocne przy rozwiązywaniu tajemniczych śmierci Indian z Narodu Osedżów, w późniejszej swej historii zapisało się mniej chwalebnie w relacjach z Indianami – warto wspomnieć niesławną rolę w podgrzewaniu konfliktu z Indianami z Ruchu Indian Amerykańskich (AIM, American Indian Movement) z lat 70. XX. podczas „indiańskiej rebelii”. W wyniku kontrowersyjnego procesu do więzienia trafił rzekomy zabójca dwóch agentów FBI – Leonard Peltier – podczas tzw. „incydentu z Oglala” (czyli najazdu FBI na rezerwat Siuksów w Południowej Dakocie i strzelaniny z bojownikami AIM), który odsiaduje do dziś – mimo wieloletnich apeli płynących z całego świata, również z Polski – karę dożywocia.
Film obfituje w wiele symbolicznych momentów. W związku z tym, że był konsultowany z żyjącymi tam do dziś Osedżami (Naród Osedżów jest jednym z przeszło pięciuset indiańskich narodów uznawanych przez rząd federalny USA), w filmie pokazano wiele z tradycyjnej obyczajowości i duchowości tego ludu (np. posiedzenie rady plemiennej, tradycyjny pogrzeb, ślub, modły o świcie, zachowanie Mollie w czasie burzy, tradycyjny sposób ubierania się, plemienna biżuteria). Wielokrotnie też słyszymy w dialogach język osedżyjski. Film był kręcony w realnych krajobrazach ziemi Osedżów w Oklahomie, którą zamieszkuje połowa z ok. 24 000 współczesnych Osedżów.
Renomę filmu, obok nazwiska reżysera, budują nazwiska wielkich aktorów Leonardo DiCaprio i Roberta De Niro, ale występują tu indiańscy aktorzy, o których warto nieco więcej powiedzieć.
Zacznijmy od Lily Gladstone – to Indianka z narodu Czarnych Stóp mieszkających w Montanie. Udział z „Czasie krwawego księżyca” będzie z pewnością jednym z największych osiągnięć aktorskich Gladstone, ale pamiętajmy, że to niejedyna jej rola – warto wspomnieć chociażby o jej udziale w takich produkcjach, jak „Billions” (2019–2023) czy popularnym w USA i Europie serialu „Reservation Dogs” (2021–2023). W 2023 r. wystąpiła także w „Fancy Dance”, filmie, który zostanie pokazany na tegorocznym American Film Festival we Wrocławiu.
Uważny obserwator rozpozna w postaci Lizzie Q, matki Mollie Burkhart, znakomitą Tantoo Cardinal, tubylczą aktorkę z plemienia Kri z Kanady, znaną – również w Polsce – z ważnych ról kobiet, matek i wojowniczek w takich filmach jak: „Tańczący z wilkami” (1990), „Czarna suknia” (1992), „Smoke Signals” (Sygnały dymne, 1998) czy „Wind River” (2018) oraz popularnym obecnie w internetowych streamingach „Three Pines” (2022).
Niezwykłym symbolem jest rola Tatanka Meansa jako indiańskiego agenta FBI aresztującego bandytów. Means jest jednym z synów legendarnego lidera AIM, Russella Meansa, znanego z wielu barwnych akcji przeciwko rządowi federalnemu w latach „indiańskiej rebelii”, w obronie praw politycznych, kulturowych, społecznych i religijnych amerykańskich Indian (o Russellu Meansie w niezwykle ciekawy sposób pisze Maciej Jarkowiec w książce Powrócę jako piorun. Krótka historia Dzikiego Zachodu, Wyd. Agora, 2018). Sam Tatanka Means to aktor i komik, w którego żyłach płynie krew Oglala Lakota / Omaha / Yankton Dakota / Diné (Navaho. Mimo młodego wieku, ten niespełna 40-letni artysta, jest znany z wielu ról filmowych, w programach rozrywkowych i aktywności artystycznej. Wystąpił m.in. w znanych w Ameryce i Europie zachodniej filmach: „More Than Frybread” (2011), „Neither Wolf Nor Dog” (2016), „Syn” (2017) i właśnie „Reservation Dogs” (2022). Jest aktywnym komikiem udzielającym się na scenach z grupą 49 Laughs Comedy wplatającą do programu akcenty indiańskie. Stworzył również własną linię ubiorów.
Autentyczność opowieści podkreśla udział samych Osedżów i innych tubylczych Amerykanów po obu stronach kamery. Koniecznie trzeba przypomnieć, że muzykę do filmu skomponował Robbie Robertson, zmarły niedawno wybitny muzyk i kompozytor z plemienia Mohawków.
Od czasów „Tańczącego z wilkami” nie było filmu, który miłośnikom kina pokazuje Indian zderzających się z systemowym rasizmem białej Ameryki. Dla samych Osedżów film ważny jest również i z tej perspektywy – nie tylko jako przekaz ich tragicznej historii, ale i przedstawienie powodu, dla którego historia ta się zdarzyła. Film niejako oddaje głos Osedżom, pozwala widzieć świat z ich punktu widzenia. Jest to również film o supremacji białych, dominacji mężczyzn, brutalności kapitalizmu, o uzurpacji, grabieży, gwałtach i prześladowaniach.
Co ciekawe, i warto to dodać na końcu, że w 2000 roku Osedżowie pozwali rząd federalny USA „w sprawie zarządzania aktywami powierniczymi”, zarzucając, że na początku XX w. nie płacił członkom plemienia odpowiednich tantiem oraz że w przeszłości nie chronił odpowiednio tego majątku. Pozew został rozstrzygnięty w 2011 roku za kwotę 380 milionów dolarów na korzyść Osedżów.
Tytułowy „Czas krwawego księżyca” miał miejsce ledwie przed wiekiem w środku „cywilizowanej” Ameryki – i oby się nie powtórzył nigdy i nigdzie.. Opowiedziany po mistrzowsku i z wyczuciem przez Scorsese dramat Osedżów przypomina i ostrzega.
Marek Maciołek
Krzysztof Mączkowski
Marek Nowocień
Ewa Stańska
fot. Kino Muza w Poznaniu